USŁYSZEĆ NA CZAS. EVEREST CHALLENGE.
Pod koniec stycznia 2021 roku rząd Chin – w obawie przed nowym szczepem koronawirusa – podjął decyzję o zamknięciu granicy z Tybetem i odwołaniu wiosennego sezonu wspinaczkowego w Himalajach. Tym samym pierwotny plan wejścia na szczyt M. Everest ścianą północną legł w gruzach. Ponad pół roku przygotowań logistycznych, finansowych oraz kondycyjnych wydawało się straconych. Jednak to właśnie góry nauczyły mnie znaczenia słów „nie poddawać się” i wystarczyło kilka dni intensywnej wymiany wiadomości ze stroną nepalską, aby zmienić drogę wejścia na ścianę południową od strony Nepalu.
WSPIERAM!
Moja wyprawa w Himalaje to coś więcej niż tylko realizacja marzeń i rozwijanie pasji. To również akcja charytatywna „Usłyszeć na Czas. Everest Challenge”, w ramach której jako Ambasador projektu #usłyszećnaczas wspierałem zbiórkę pieniędzy na utworzenie miejsca, w którym każde dziecko i nastolatek zmagający się z depresją i myślami samobójczymi znajdzie profesjonalną pomoc.
Mimo tego, że wyprawa się zakończyła, to sam projekt trwa nadal, bo nadal są dzieci wymagające naszego wsparcia. Więcej o samej akcji w zakładce Aktualności oraz na stronie projektu.
.
Co jest silniejsze od Ciebie w górach?
Oczywiście pytanie retoryczne, na które odpowiedź może być tylko jedna – POGODA. Przed wyprawą miałem wszystko: zamknięty budżet, ustalony plan na aklimatyzację, całą logistykę, zdrowie oraz życiową formę, na którą pracowałem przez 6 miesięcy i silną motywację. Zabrakło tylko tego, co niezbędne jest w górach – SZCZĘŚCIA.
Koronawirus
Ten sezon w Himalajach był ekstremalny pod różnym kątem. Pierwsze skrzypce grała rozprzestrzeniająca się w Everest Base Camp (dalej EBC) pandemia COVID-19. W tym roku rząd nepalski wydał rekordową liczbę 409 permitów (zezwoleń) wejścia na szczyt Everestu i Lhotse. Skutkiem tego normalnie tętniące życiem miasto jakim jest EBC, w którym przebywało razem ok 800 osób (wspinacze, porterzy, kucharze i Szerpowie) było prawie wymarłe. Każda agencja w obawie przed wirusem zamknęła się w swoich mini obozach, co i tak nie uchroniło ludzi przed zachorowaniami. Niestety rząd Nepalu, biednego jakby nie było kraju, nie zapewnił szczepień pracującym przy wyprawach Szerpom i osobom zapewniającym support w Base Camp. Spowodowało to szybkie rozprzestrzenianie się mutacji indyjskiej DELTA, którą prawdopodobnie przywieźli indyjscy pracownicy, dla których port lotniczy w Katmandu był portem transferowym do innych części świata.
Powyższe doprowadziło do ekstremalnych sytuacji, w których niektóre agencje w połowie sezonu kończyły swoje wyprawy nie wychodząc ani razu powyżej EBC z powodu zachorowań wśród Szerpów, a tym samym braku odpowiedniej ich liczby, aby zapewnić wsparcie podczas zakładania obozów i wspinaczki. Na prawdę nic tak nie smuciło mnie bardziej, jak widok całej karawany zrezygnowanych ludzi opuszczających Base Camp z myślą, że pandemia pozbawiła ich możliwości wejścia na szczyt.
Pogoda
Dawa Sherpa, zdobywca kilku ośmiotysięczników i szef jednej z najstarszych agencji górskich w Nepalu tak podsumował ten sezon:
Rok 2021 był najtrudniejszym sezonem na Everest w mojej karierze. Jakby wspinaczka na najwyższy szczyt świata nie była wystarczająco ciężka i wyczerpująca musieliśmy jeszcze radzić sobie z epidemią COVID oraz dwoma dużymi cyklonami […]
No właśnie. Temu, komu udała się walka z wirusem, musiał jeszcze zmierzyć się z dwoma cyklonami, które całkowicie zaskoczyły wszystkich wspinaczy i Szerpów. Do tego oba „szalały” w okresie, w którym normalnie od lat występują okienka pogodowe, podczas których przeprowadza się ataki szczytowe. Pierwszy cyklon znad oceanu indyjskiego przyniósł silny wiatr wiejący przez kilka dni powyżej 80 km/h, a drugi znad zatoki bengalskiej, ogromne opady śniegu i wiatr wiejący czasami ponad 100 km/h, który w obozie III (7150 m) i IV (7950 m) połamał i zniszczył całkowicie namioty. Z tego powodu tylko ci wspinacze, którzy trafili z atakiem przed pierwszym załamaniem pogody lub w kilka dni spokoju między cyklonami mieli szanse na zdobycie szczytu.
Neptun:Pogoda – 0:1
Niestety ja i mój zespół znalazłem się w tej drugiej grupie. Miałem szczęście przez prawie 3/4 wyprawy do zdrowia i pogody. Zgodnie z planem w ramach aklimatyzacji zdobyłem kilka szczytów m.in. Lobuche East (6119 m), potem wykonałem rotacje najpierw do obozu I (6000 m), potem do II (6400 m) i III (7150 m). Następnie zszedłem do EBC i ruszyłem na dół do Namche Bazar na 4 dniowe oxygen holiday, czyli tzw. wakacje tlenowe, które pozwalają na pełną regenerację i wypoczynek przed atakiem szczytowym. Po powrocie do Base Camp analizując pogodę postanowiliśmy ruszyć do góry, aby przeprowadzić atak między 25-27 maja. Wszystko przebiegało zgodnie z planem do obozu III, gdzie zatrzymaliśmy się na noc, aby kolejnego dnia ruszyć do obozu IV i tam po krótkim odpoczynku rozpocząć nocny atak na Everest. Czułem się fantastycznie, jako jeden z niewielu nie używałem na tym etapie dodatkowego tlenu, a mój organizm reagował właściwie jak na tą wysokość. Niestety ranek przyniósł załamanie pogody i początek cyklonu Yaasi, który z siłą ponad 80 km/h zmusił wszystkie ekipy do zejścia w bardzo trudnych warunkach do obozu II.
Tutaj większość ostatnich ekip podjęła decyzję o zakończeniu wypraw i powrót do EBC. Jednak dla mnie i Mateo, mojego przyjaciela z Kolumbii pojawiła się jeszcze iskierka nadziei. Dawa Sherpa zaproponował, abyśmy obydwaj jako najsilniejsi z całego zespołu, zostali jeszcze w obozie II razem z dwoma Szerpami i jeśli w ciągu 3 dni pogoda się poprawi mamy spróbować wykonać desperacki plan na atak szczytowy tzn. przejść bezpośrednio z obozu II do obozu IV (kilkanaście godzin wspinaczki), aby po kilku godzinach odpoczynku rozpocząć nocny atak i rankiem „zaliczyć” powrót do obozu II. Jak się domyślacie realizacja tego planu to istny hard core, ponieważ wymaga operowania bez snu ok. 32h, do tego większość w tzw. strefie śmierci. Jednak po chwili namysłu zgodziliśmy się z Mateo podjąć to wyzwanie. Niestety życie miało inny plan na nas… po dwóch dniach ciężkich opadów śniegu i silnego wiatru nasi Szerpowie postanowili zarządzić odwrót. Argumentowali to ciężkim sezonem, zmęczeniem oraz pogodą, a co za tym idzie niebezpiecznymi warunkami powyżej obozu III. Niezależenie od ich argumentów nie zostało nam nic innego, jak wracać z nimi. W górach liczy się przede wszystkim ludzkie życie i nie możemy wymagać, aby inni ryzykowali je tylko dlatego, że Ty chcesz spełnić swoje marzenia.
Neptun:Covid – 0:1
Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że powyższa sytuacja być może uratowała mi życie. Po zejściu z obozu II do EBC pojawiły się u mnie pierwsze objawy grypopodobne, aby po 3 dniach, kiedy znalazłem się już w Katmandu przekształcić się w pełnoprawny koronawirus, co potwierdziły szybko testy wykonane w szpitalu. Tym samym zmuszony byłem pozostać w hotelu na przymusowej izolacji jeszcze przez 2 tygodnie, po czym z przygodami (w Nepalu od maja trwał pełny lockdown i kursowały wyłącznie loty czarterowe, które obsługiwały tylko dwie lokalne agencje turystyczne, że o cenach biletów nie wspomnę) wróciłem do kraju.
Aspekty techniczne wyprawy
Jak zawsze staram się też dorzucić kilka praktycznych rad i wskazówek związanych z przygotowaniem do i z samą wyprawą.
KOSZT WYPRAWY – na jego wartość składają się następujące pozycje (nie wszystkie są obowiązkowe, gdyż zależy to od tego ile chcecie wydać na przygotowania oraz samą wyprawę oraz jakie niespodzianki zaskoczą Was na miejscu np. choroba):
a) koszt agencji – 138 tys. zł (36.300 USD). Jest to bardzo rozsądna cena i jedna z niższych jakie otrzymujecie w zamian za pełne wsparcie podczas wyprawy, czyli przeloty między Katmandu i Lukla, pełne wyżywienie i noclegi podczas trekkingu do i pobytu w EBC, pełen support w obozach, butle z tlenem (w zależności, ile ich używacie) oraz asystę Szerpy wysokościowego podczas ataku szczytowego. Ja osobiście korzystałem z agencji Asian Trekking, którą polecam za profesjonalizm i uczciwe, ale też ludzkie podejście do wspinaczy.
b) koszt wizy – wjazd do Nepalu wymaga wyrobienia wizy 90 dniowej, której koszt to ok. 565 zł (125 euro). W Polsce nie ma konsulatu ani ambasady tego kraju, dlatego ja wszystko załatwiałem (przez kuriera) z Ambasadą w Berlinie.
c) koszt biletu lotniczego – 7500 zł w obie strony. Można taniej, ale u mnie stawkę podbił powrotny lot czarterem.
d) koszt przygotowań – 6500 zł. To koszt całościowych przygotowań fizycznych, wydolnościowych i suplementacji (w tym test na COVID przed wylotem), na które składały się: wsparcie trenera, konsultacje lekarskie i dietetyczne, koszty badań medycznych, suplementów i leków (uzupełnienie braków w mojej apteczce wyprawowej). W powyższym zakresie współpracowałem z zespołem Formy na Szczyt, najlepszych moim zdaniem specjalistów od przygotowań wysokogórskich w naszym kraju.
e) koszt oxygen holiday – 1300 zł za 4 dniowy pobyt w Namche Bazar w celu regeneracji przed planowanym atakiem szczytowym
f) koszt abonamentu – 724 zł za 2 miesięczny abonament do mojego komunikatora satelitarnego Garmin inReach (nawigacja i lokalizacja z podglądem online oraz SMS no limit)
g) koszty w Katmandu – 4600 zł, które były głównie wydatkami „wymuszonymi” przez obowiązkowy 2 tygodniowy pobyt po powrocie z EBC z powodu zachorowania na koronawirus (posiłki, hotele itp.)
Do tego należy liczyć się z extra, ale nieobowiązkowymi wydatkami w samym EBC:
a) Internet – w obozie funkcjonuje internet satelitarny dostępny przez sieć WiFi. Możecie skorzystać z 3 rodzajów kart przedpłaconych, z czego największa 10 GB kosztuje 20 tys. NPR (nepalska rupia), czyli ok. 600 zł. Jednak nie wystarczy ona na długo, dlatego polecam na początku pogadać z szefem agencji lub Base Camp Managerem, którzy mają dostęp do specjalnych kart no limit przez cały czas wyprawy – koszt to 300 USD. Wiele osób kupuje najpierw kartę 10 GB (bo chce przyoszczędzić), ale kończy się tym, że po 2-3 tygodniach kupują kolejne 10 GB itd. Karty te działają też w większości wiosek powyżej Namche Bazar, a w większości Lodges (miejsca noclegów podczas trekkingu) macie też dostęp do lokalnego WiFi (płatnie lub bezpłatnie).
b) Lot helikopterem – w przypadku chęci skorzystania z lotu helikopterem (najczęściej wybierana opcja przelotu z EBC do Lukla po zakończeniu wyprawy) trzeba się liczyć z kosztem ok. 300 USD od osoby przy pełnym obłożeniu lotu, ale zależy to też od wagi bagażu oraz odległości jaką chcecie pokonać np. inna cena będzie z EBC do Namche Bazar i potem z Namche Bazar do Lukla, a inna bezpośrednio z EBC do Lukla
Podziękowania
To już koniec mojego „sprawozdania” z tegorocznej wyprawy na Dach Świata. Daję sobie dwa lata na powrót i ponowne zmierzenie się z górą. Pragnę podkreślić, że nie ma dla mnie zmarnowanych wypraw, gdyż nade wszystko cenię sobie drogę i ludzi, których stawia przede mną życie. Pobyt w Himalajach, to nie tylko spełnienie moich marzeń, ale mnóstwo nowych i interesujących znajomości oraz kolejny bagaż ogromnych doświadczeń wysokogórskich.
Pragnę podziękować też wszystkim, którzy wspierali mnie podczas tej wyprawy, śledzili relację z niej (szczególnie na Linkedin, Instagramie, czy profilu #dumnizubezpieczeń na FB), a zwłaszcza Patronom i sympatykom projektu #usłyszećnaczas, dzięki którym na koncie akcji mamy na dzisiaj uzbierane ponad 260 tys. zł. Szczególne podziękowania dla trzech muszkieterów tego projektu Tomka Zielińskiego, Marka Wikiery i Marcina Greli oraz mojego przyjaciela Darka, za ciągłe wsparcie i trzymanie ręki na pulsie 😉
Jeśli dotarłeś drogi czytelniku do tego miejsca i masz jakieś dodatkowe pytania związane z wyprawą pisz śmiało do mnie przez formularz kontaktowy, a postaram Ci się pomóc w znalezieniu potrzebnych informacji.
.
Wpis dokonany: 11.08.2021 roku